Dębogóra na końcu świata

Do napisania tego posta zbieraliśmy się już od dawna, niestety ładna pogoda i sezon wakacyjny bardziej sprzyjają wyjazdom i wycieczkom niż pisaniu 😉 Jednak oto jest – wspomnienie fantastycznego weekendu, jaki spędziliśmy w Dworze Dębogóra, na skraju Puszczy Drawskiej i doliny Noteci.

DSC_0183

Czym jest Dwór Dębogóra? W sumie nie jest to łatwa odpowiedź. Nazwa kojarzy się z tuzinami różnych dworów i „dworków” (tych udawanych), których jedynym celem istnienia jest organizacja wesel i tym podobnych imprez. To złe skojarzenie! Nie jest to też typowa agroturystyka, z wiejską chatą, piecem chlebowym i ludowymi dekoracjami. Dębogóra to prawdziwy zabytkowy dwór, jednak nie przerobiony na weselną tancbudę, ale żyjący prawdziwy dom, którego gospodarze otwierają go dla turystów szukających relaksu blisko natury, ale bez uciekania od odrobiny komfortu.

DSC_0156

Pies Fafik

W Dębogórze spędziliśmy dwa dni i trzeba przyznać, że to zdecydowanie za mało – nie tylko na eksplorację okolicy, ale też na poznanie niezwykłej historii tego miejsca. Przez lata był tutaj PGR, zdewastowany na początku lat 90. Wtedy w Dębogórze pojawili się obecni gospodarze: pani Maria i pan Andrzej. Ona – dyplomowany hotelarz, on – marynarz. W ciągu lat pracy zamienili ruderę w przepiękny i bardzo gościnny obiekt. Nie zawsze bez problemów, bo jak opowiadali, w popegeerowskiej wsi, gdzie marazm jest wpisany w mentalność mieszkańców, trudno przepchnąć wiele inicjatyw. Udało się jednak uratować to miejsce, a co równie ważne – zachować jego historię, w tym – pamięć o dawnych właścicielach dworu bez względu na narodowość. Jeśli zapytacie, na pewno bardzo chętnie o nich opowiedzą, a także pokażą lokalne kroniki.

DSC_0460

„Roztańczony Las” w okolicy Dębogóry

DSC_0478

Dębogóra to nie tylko dom, to także gospodarstwo. Należą do niego hektary pól i łąk, dwa stawy (zarybione i czekające na wędkarzy), stado krów, kilka koni oraz liczne zabudowania gospodarskie. Do tego polana grillowa i plac zabaw. A wszystko otoczone lasami, które przechodzą w Puszczę Drawską. Po obejściu biega wesoły pies Fafik, prawdziwa maskotka tego miejsca.

DSC_0392

Rzeczą absolutnie unikatową jest jednak przedsięwzięcie, za którym stoi pan Janusz, ojciec pani Marii – były żołnierz czołgista, pasjonat militariów oraz szalenie uzdolniony człowiek. Muzeum Szalonego Dziadka – bo tak nazywa się efekt jego pasji – to ogromna stodoła przebudowana na prywatne muzeum militariów. I nie mówimy tu o kolekcji mundurów, kilku szabel czy broni ręcznej. W środku znajdziecie m.in. czołg, transporter opancerzony, kilka samochodów i motocykli wojskowych oraz malucha – radiowóz czy pojazd strażacki. Jest też armata, samolot typu Antonow oraz setki innych pamiątek. Wiele z tych pojazdów trafiło do Dębogóry w fatalnym stanie, ale zostały pieczołowicie odrestaurowane przez Szalonego Dziadka. Żeby jednak w pełni zrozumieć, o czym mowa trzeba posłuchać gawędy pana Janusza.

DSC_0239

Muzeum Szalonego Dziadka

DSC_0227

DSC_0240

Dębogóra to także smaczne miejsce! Co prawda nie ma możliwości zjedzenia czegoś wpadając prosto z ulicy, ale osoby które zdecydują się na nocleg mogą liczyć na naprawdę dobrą strawę. Zasadą jest, że wszystkie posiłki jedzone są przy wspólnym stole. Do tego zawsze gotowane na miejscu, często z lokalnych składników i zgodnie z rytmem pór roku.

DSC_0211

DSC_0171

Pomnik wystawiony poległym w wojnach i powstaniach – bez względu na pochodzenie

DSC_0298

A co robić, jak już nacieszymy się ogrodem i najbliższym sąsiedztwem? Na pewno okolica jest idealna zarówno na wycieczki piesze (całkiem nieźle oznakowana sieć szlaków nordic walking) oraz rowerowe. Gospodarze dysponują też własną łodzią motorową i za rozsądną opłatą chętnie zabiorą w rejs po Noteci w rejonie Drawska i Czarnkowa.

DSC_0036

Jedyna rzecz, o której warto pamiętać to to, że Dębogóra faktycznie leży na końcu świata. Tak więc nie zdziwcie się, że jadąc w tamte okolice droga bardzo szybko zaczyna odbiegać od standardów głównych szlaków. Aczkolwiek nawierzchnia asfaltowa jest niemal do samego wjazdu 😉 To ma jednak swoje ogromne zalety, bo te same mało uczęszczane szosy to świetne trasy rowerowe.

Dodaj komentarz